Hype na FIFA 23 nakręca się z każdym dniem. Mimo, że EA robi wszystko, żeby go zabić, gracze już nie mogą się doczekać premiery. Web App żyje jak nigdy dotąd i to pomimo faktu, że bardzo ciężko się zarabia. Rynek kompletnie oszalał. Ale dlaczego?
RYNKOWA ANOMALIA
Zjawisko dotychczas niespotykane w pierwszych tygodniach gry. Najbardziej popularnym przykładem jest Robert Lewandowski, który w pierwszych godzinach dostępu do Web Appa kosztował 16 tysięcy monet. Karta o ocenie 91 z ligi hiszpańskiej. Szesnaście tysięcy.
Wynika to z faktu, że nie można i długo nie będzie można rozgrywać meczów. Dostęp do pełnej wersji gry otrzymać można najwcześniej 27 września (Edycja Ultimate i EA Play Pro). Co za tym idzie – te karty nie zejdą za normalne pieniądze które powinny kosztować, więc kosztują tyle co nic. Te ceny po 27 września pójdą mocno w górę i to jest największa inwestycja, z tym, że ze względu na aktualną sytuację z monetami ciężko jest uzbierać pieniądze chociaż na jedną taką kartę Lewandowskiego.
Kolejny powód znajdziemy w niewymiennych paczkach za SBC. Aktualnie jedyny sposób na uzyskanie wymiennych paczek to kupienie ich ze sklepu (tylko za monety) bądź wykonanie Ważnych Meczów (obowiązkowo!). Oznacza to, że kart na rynku jest po prostu mało, więc trudniej jest zarobić, a gracze wystawiają jak najwięcej kart po zaniżonych cenach.
W pierwszych godzinach FUT Web App Robert Lewandowski był warty mniej niż 20 tysięcy monet – aktualnie jego cena wzrosła do ok. 27k.